W funkcjonujących od pokoleń rodzinnych przekazach ustnych jest informacja o tym, że w okolicy Grzybna miała miejsce potyczka ze Szwedami. Miało to być na górce, przy dawnej drodze do Żabinka. Niestety, nie są znane żadne szczegóły tej historii.
Aby potwierdzić prawdziwość informacji, spróbowałem umiejscowić potyczkę precyzyjnie w miejscu i czasie.
Miejsce:
Dawno temu istniała bezpośrednia droga z Grzybna do Żabinka. Przebiegała ona za Grzybnem, kiedy za "pieśnikami", na wysokości "elmanówki" skręcała ona na północ w kierunku lasu, aby po przebyciu kanału mostkiem, dotrzeć wzdłuż lasu do wsi Żabinko. Potyczka miała miejsce "na górce" przy tej drodze.
Dziś nie ma śladu po jakimkolwiek wzniesienu - choćby niewielkim; prawdopodobnie został przez wieki rozorany w czasie prac polowych.
Stare mapy potwierdzają i przebieg drogi do Żabinka i istnienie niewielkiego wzgórka. Są one m.in. na mapach z 1910, 1914, 1934 oraz 1944 r.
⇒ przejrzyj mapy .
Czas: Prawdopodobnym okresem, w którym mogła mieć miejsce były lata 1655-1660 (II wojna północna pomiędzy Szwecją a Rzeczpospolitą - potop szwedzki).
Inne udokumentowane historycznie miejsca potyczek ze Szwedami w Wielkopolsce, potwierdzają datowanie potyczki k/Grzybna na okres trwania potopu szwedzkiego:
- w 1655 r. 4 października - zwycięstwo partyzanckiego oddziału Żegockiego pod Kościanem, zakończone zdobyciem miasta; po odejściu partyzantów Szwedzi wymordowali większość mieszkańców, miasto złupili i spalili; nigdy nie powróciło ono do dawnej świetności
- w 1656 r. Szwedzi zniszczyli miasto i zamek Stęszew
- w 1657 r. Stefan Czarniecki stoczył na polach Trzebawia k/Mosiny zwycięską potyczkę ze Szwedami.
- w 1660 r. w pobliżu wsi Górzno k/Krzywinia, miała miejsce potyczka oddziału wojsk szwedzkich z Polakami. Szwedzi zostali pobici, a ich dowódca zginął.
Prawdopodobieństwo datowania owej potyczki na czas "potopu szwedzkiego" potwierdza również tekst cytowany poniżej.
Pierwsza opór Szwedom stawiła Wielkopolska, która jako pierwsza znalazła się pod szwedzką okupacją. Już w sierpniu 1655 roku doszło do wystąpień chłopów, które miały miejsce w okolicach Górki Miejskiej, Jutrosina i Krobi. We wrześniu gwałty i grabieże szwedzkie doprowadziły do samorzutnego powstania pierwszych oddziałów samoobrony, które później przekształcić się miały w wojska partyzanckie.
Brandt: Pochód Szwedów do Kiejdan
Coraz częściej dochodziło do sytuacji, w których szlachta nie pozwalała bezkarnie się ograbiać i z pomocą swych poddanych na własną rękę tępiła niewielkie oddziały szwedzkich grabieżców.
Najpierw wystąpili ci, którzy najmocniej odczuli skutki okupacji - a więc chłopi, mieszczanie i drobna szlachta. Do oporu skłaniały nie tylko niezwykle ciężkie podatki od sprzedaży płodów rolnych, z których najbardziej uciążliwa była akcyza od sprzedaży zboża, bydła, masła, serów i innych towarów spożywczych. Dodatkowym czynnikiem skłaniającym do oporu były samowolne rekwizycje dokonywane przez rozsyłane po całym kraju oddziały. Coraz liczniejsze grabieże i gwałty nie pozwoliły mieszkańcom Polski na zachowanie dotychczasowej bierności. Łupiestwa dokonywane na kościołach i klasztorach połączone z rozmyślną profanacją, a do tego obrażanie uczuć religijnych mieszkańców Polski wywołały powszechną nienawiść do najeźdźców, która wkrótce miała doprowadzić do powszechnej walki nacechowanej wyjątkowym okrucieństwem z obu stron. (wg Wikipedii)
Można domniemywać, że owa potyczka była następstwem innej dużej bitwy.
Otóż niedaleko Grzybna, za Borkowicami, pod Bolesławcem polskie oddziały partyzanckie rozgromiły liczący 1500 ludzi oddział szwedzki, zmierzający do Kościana. (szczegóły niżej: Klęska Szwedów pod Bolesławcem k.Mosiny).
Rozbici Szwedzi w panice i nieładzie uciekali na powrót do Poznania. Nieznający terenu, ścigani przez polskich partyzantów, mogli uciekać przez Grzybno i Żabno. Prawdopodobne jest, że zostali dopadnięci właśnie w miejscu, o którym mówi się w przekazach.
W linii prostej odległość między miejscami: bitwy pod Bolesławcem i potyczki pod Grzybnem wynosi 8 km.
Dokładna data może wynikać z datowania bitwy pod Bolesławcem.
Klęska Szwedów pod Bolesławcem k.Mosiny - 1655 r. ⇒ rozwiń temat
Warto również pamiętać o innej bitwie w naszym bezpośrednim sąsiedztwie.
W 1655 roku wojska szwedzkie podążające z Poznania do Kościana w liczbie 1500 żołnierzy, zostały zaatakowane przez polskie oddziały między Mosiną a Czempiniem; dokładniej w okolicy wsi Bolesławiec. Szwedzi ponieśli tam sromotną klęskę.
We "Wspomnieniach Wielkopolski" Edward Raczyński pisze o tym między innymi tak:
W krótce po opanowaniu Poznania w r. 1655 obsadzili Szwedzi Kościan. Lecz, gdy król szwedzki z większą częścią wojska swego do Krakowa się udał, Wielkopolanie wyłamywać się zaczęli z pod jarzma, które rok pierwej tak lekkomyślnie byli na karki swoje przyjęli. Żegocki, starosta babimojski szczęśliwym fortelem Kościan opanował. ...Tegoż dnia jeszcze Szwedzi inną, niemniej dotkliwą stratę w tem miejscu ponieśli. Landgraf Heski, szwagier Karola Gustawa przemięszkiwał w ówczas w Kościanie. Tegoż dnia, kiedy Żegocki Kościan zdobył, Landgraf Heski powracał późno wieczorem z polowania do zamku, ... od Polaków napadniony został Po zaciętym odporze gdy się Landgraf poddać nie chciał dwoma kulami ugodzony poległ.
Król szwedzki surowo ukarać postanowił porwanie się do broni Wielkopolanów i śmierć powinowatego swego.Generał Wrzeszczowicz odebrał rozkaz zdobycia Kościana....
Zdobyli wprawdzie Szwedzi po raz drugi Kościan, lecz wkrótce dotkliwej w tejże okolicy klęski doznali,
bo gdy Wisseman, komisarz generalny Karola Gustawa, wysłał z Poznania 1500 ludzi na wzmocnienie załogi kościańskiej,
Piotr Opaliński, wojewoda podlaski, uderzył na ten oddział w jego pochodzie między Mosiną a Czempiniem.
Gęste zarośla w tym miejscu, gdzie się oba wojska starły, niepozwoliły Szwedom rozwinąć szeregów.
Obskoczeni dokoła i złamani pierzchnęli w nieładzie i drogę do Poznania trupami zasłali.
Na niemieckiej mapie z 1936 roku można zobaczyć w okolicy Borkowic, na zachód od Bolesławca charakterystyczny oznakowanie z opisem:
Szwedzkie Szańce. Należy przypuszczać, że to pozostałość właśnie po tej bitwie. Także dzisiaj można w tym miejscu (obecnie rośnie tam las) zobaczyć zarysy usypanego szańca obronnego. Teren wokół jest bagnisty, sam szaniec jest zarośnięty krzewami i drzewami. Dostęp do szańca jest niemożliwy, ze względu na wysokie 2-metrowe ogrodzenie z siatki i 3 warstw drutu kolczastego.
W latach 60-tych ówczesne władze zbudowały wewnatrz szańca ekskluzywny , jak na owe czasy ośrodek dla myśliwych. Znajduje się on wewnątrz szańca, więc nie jest widoczny spoza ogrodzenia; widać tylko schody prowadzące przez nasyp szańca do jego wnętrza. Widać go wyraźnie na ⇒ zdjęciach satelitarnych. Można na zdjęciu zobaczyć zarys szańca, analizując układ pasa zieleni wokół budynku ośrodka. Obecnie teren jest również zamknięty.